Wyborcza.pl – Dziewczynki spoglądają z dachu jak dawniej [WILLA PRZY WARSZAWSKIEJ, FOTO]
W sprawie płockich zabytkowych kamienic zazwyczaj nie mamy dla was dobrych wieści. Zazwyczaj piszemy: obraca się w ruinę, niszczeje w oczach. Ale ta historia jest zupełnie inna. Oto opowieść o zabytku z happy endem.
Naszą bohaterką jest kamienica przy ul. Warszawskiej 2, jedna z dwóch położonych przy krótkiej uliczce prowadzącej do parku na skarpie nad Wisłą. Faktycznie, jak wiele innych płockich perełek była wyłączona z użytkowania i latami niszczała. Mimo fatalnego stanu zachowała jednak ślady swej urody – bogate zdobienia, ciekawie zaznaczone wejście, na dachu rzeźby przedstawiające dziewczynki – może nimfy – spoglądających ciekawie na ulicę Warszawską. W 2015 r. budynek kupiła płocka spółka Enkra. I po pierwsze doprowadziła do wpisania kamienicy do rejestru zabytków (wcześniej Warszawska 2 była jedynie położona w tzw. strefie chronionej). Po drugie zdobyła miejskie dofinansowanie (128 tys. zł na wzmocnienie konstrukcji budynku: wymianę stropów, klatki schodowej i dachu). I – co najważniejsze – pod czujnym nadzorem konserwatora odrestaurowała elewację i zrekonstruowała właściwie od zera wnętrze kamienicy. A teraz czeka na chętnych do kupna mieszkań z duszą.
Z pewnością na tym zarobi, dla nas jednak liczy się to, że uratowała kamienicę, która mogła np. podzielić los gimnazjum żydowskiego przy ul. Kolegialnej, opuszczonego, zniszczonego do cna, a w końcu skreślonego z rejestru zabytków i zburzonego.
Budynek powstał w roku 1913. Teren, na którym go zbudowano, wcześniej należał do rodziny Lewensteinów, potem przeszedł na własność wojska. Kamienicę postawił szef Garnizonu Artylerii Konnej, pułkownik, którego nazwisko się nie zachowało w papierach. Zajmował pierwsze piętro, na parterze mieszkał z rodziną jego brat. W czasie wojny właścicieli wysiedlono, kamienicę przejęło gestapo. Po wojnie willa – wciąż w świetnym stanie – stała się własnością państwa. Miasto umieściło w niej swych lokatorów. Budynek podzielił los wielu innych w podobnej sytuacji, remontowany tylko pobieżnie niszczał latami, w 1997 r. został wyłączony z użytkowania.
Wtedy pojawiła się Enkra.
– Kamienica była w fatalnym stanie, w środku nie zostało właściwie nic godnego zachowania – wspominają dziś w firmie. – Zależało nam jednak na przywróceniu jej dawnego blasku. Wykorzystaliśmy specjalne tynki renowacyjne, by zachować piękno elewacji, nie ocieplaliśmy budynku od zewnątrz, a od wewnątrz, a stolarka jest z drewna wielowarstwowego klejonego z elementami ornamentu artystycznego. Nad wszystkim nadzór miało biuro konserwatora zabytków, współpraca układała się bardzo dobrze. Udało się i jesteśmy dumni z efektu.
W budynku jest teraz 10 mieszkań, największe ma ok. 80 m kw., najmniejsze ok. 25 m kw. Te na poddaszu są już sprzedane, na nabywców czekają jeszcze takie o większym metrażu, z pięknymi oknami o różnych kształtach, wysokie na 3,4 metra. Cena jest dość wysoka, Enkra życzy sobie od 4,4 do 5,5 tys. zł za m kw. (w zależności od kondygnacji), ale – jak mówią – to lokale dla klientów, którzy szukają klimatu i najwyższej jakości materiałów. Chętni mogą dokupić sobie piwnicę i miejsce parkingowe na dziedzińcu.
Lokale są w stanie deweloperskim, ale klatka schodowa i korytarze są już wykończone. I wydaje się nam, że podobnych w Płocku jeszcze nie było. Czarna i biała terakota, na sufitach imponujące żyrandole, ornamentowe balustrady z metalu, na ścianach – fototapety z widokami Płocka, lustra. – Chcieliśmy, by korytarze przypominały wnętrza przedwojennych warszawskich kamienic. Każdy portal nad drzwiami był składany z osobnych elementów, tak by zgadzał się z naszą wizją – mówią jeszcze w Enkrze.
Kamienica jest teraz w kolorze gołębiej szarości, wchodzi się do niej od strony dziedzińca (samo wejście także ma ozdobne balustrady i stylowy daszek). A na dachu – jak kiedyś – są ciekawskie nimfy.